On został na kanapie. Nie obiecałam niczego. Nie podpisałam niewidzialnego kontraktu. Ale pozwoliłam, by został - nie z sentymentu, a z ciekawości, czy człowiek, który raz uciekł w iluzję, potrafi wrócić i stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością.
Czy druga szansa po zdradzie to akt miłości, czy raczej test dojrzałości? Czy można odbudować coś, co pękło nie z powodu jednej kłótni, lecz fascynacji cudzym światem? Nie znam odpowiedzi. Wiem tylko, że tej nocy zasnęłam spokojnie - nie dlatego, że wrócił. Dlatego, że to ja trzymałam ster.