Dziewczyna mojego brata wyśmiała mój stary płaszcz — więc włączyłem głośnik Podczas parapetówki u brata jego dziewczyna zauważyła mój stary płaszcz i zaśmiała się: „Chyba przyszedłeś tu prosić o jałmużnę”. Tata kazał mi przestać być takim wrażliwym. Milczałem, dopóki nie zaczęła się chwalić swoją nową pracą w mojej firmie. Wtedy powiedziałem: „Właściwie to ja jestem prezesem. Dział kadr skontaktuje się z tobą po weekendzie”. O mało nie poszedłem na parapetówkę u mojego brata Jar… Voir plus

Marcus odepchnął się od ściany.

„Jeszcze jedno” – powiedział. „Dana wyciągnęła skierowanie Rachel. Zostało ono usunięte z katalogu ze względu na prywatność, ale dział HR ma wewnętrzne dane”.

Dana zawahała się, ale otworzyła teczkę i wyciągnęła stronę.

„Polecił ją klient” – powiedziała ostrożnie Dana. „Nie nasz klient. Kontakt towarzyski. Polecenie przyszło od… Thomasa Mitchella”.

W pokoju zapadła cisza.

Poczułem, jak coś zimnego przechodzi mi po kręgosłupie.

„Mój ojciec?” zapytałem.

Dana skinęła głową.

„Dwa tygodnie temu wysłał maila do naszej ogólnej skrzynki HR” – powiedziała. „Powiedział, że ma „wspaniałą młodą kobietę”, która „idealnie pasowałaby do kultury organizacyjnej” Helix. Wywierał presję na rekrutera. Sugerował… znajomości”.

Daniel zacisnął szczękę.

„Czy rekruter wiedział, że to twój ojciec?” – zapytał.

Dana wyglądała na zaniepokojoną.

„Użył twojego nazwiska” – powiedziała. „Ale nie wspomniał o tobie bezpośrednio. Pisał tak, jakby był twoim znajomym biznesowym”.

Marcus westchnął.

„Dlatego w notatkach działu kadr napisano, że skierowanie zostało usunięte” – powiedział. „Zachowali to w sposób niejasny, bo wydawało się to dziwne”.

Spojrzenie Tessy stało się bardziej wyostrzone.

„To jest problem” – powiedziała.

Wpatrywałem się w kartkę, jakby była napisana w obcym języku.

Mój ojciec nie tylko się ze mnie śmiał. Próbował wkroczyć w mój świat bez pytania. Próbował grać rolę króla w mojej firmie, nazywając mnie włóczęgą w przedpokoju swojego syna.

Oczywiście, że tak.

Stary Thomas Mitchell kochał kontrolę tak samo, jak kochał szkocką whisky — gładką, palącą i zawsze w jego dłoni.

Poczułem, jak moje palce zaciskają się na kubku z kawą.

„Zatrudniłeś ją ze względu na tego maila?” zapytałem Danę.

Dana szybko pokręciła głową.

„Nie” – powiedziała. „Nie tylko. Przeszła rozmowy kwalifikacyjne. Ale rekruter przyznał, że to wpłynęło na decyzję o udzieleniu jej szansy na próbę”.

Głos Marcusa był cichy.

„Twój ojciec wykorzystał twoje nazwisko” – powiedział.

Przełknęłam ślinę.

„On nie może tego zrobić” – powiedziałem.

Daniel skinął głową.

„Zgodnie z prawem może polecić każdego” – powiedział. „Ale jeśli sugeruje wpływy, staje się to kwestią zarządzania. Może to wyglądać na nepotyzm”.

Tessa postukała długopisem o zęby.

„To też oznacza, że ​​mogła się ośmielić” – powiedziała. „Myślała, że ​​ma w tym swój udział. Myślała, że ​​jest chroniona”.

Znów wpatrywałam się w kartkę. Pod e-mailem Thomasa widniał tekst, który Rachel napisała w swoich notatkach aplikacyjnych: Kultura zorientowana na rodzinę. Silne przywództwo. Zbieżność wartości.

Występowała. A mój ojciec dał jej scenę.

Mój telefon zawibrował w kieszeni, jakby mnie podsłuchiwał.

Wstrząśnięty.

Nie odpowiedziałem.

Spojrzałem na Marcusa.

„Chcę formalnej notatki w sprawie tego zgłoszenia” – powiedziałem. „Harmonogram. Kto je widział. Kto odpowiedział. I chcę aktualizacji zasad – żadne zgłoszenie z zewnątrz nie zostanie przyspieszone bez zgody kierownictwa”.

Dana skinęła głową.

„Zrozumiałam” – powiedziała.

Zwróciłem się do Daniela.

„I chcę listu do mojego ojca” – powiedziałem. „Profesjonalnie. Jasno. Ma się więcej nie kontaktować z naszym zespołem ds. rekrutacji. Wszelka dalsza komunikacja odbywa się za pośrednictwem prawnika”.

Daniel mrugnął.

„Twój ojciec?” zapytał.

„Tak” – powiedziałem. „Mój ojciec”.

Marcus patrzył na mnie, a w jego oczach dostrzegł błysk współczucia.

„Wszystko w porządku?” zapytał cicho.

Wpatrywałem się w stół.

Było tak wiele wersji tego pytania. Prezes – ok. Człowiek – ok. Córka – ok.

„Będę”, powiedziałem.

Reszta poranka minęła jak w zegarku.

Telefon do działu PR. Spotkanie integracyjne. Krótka rozmowa na korytarzu z naszym dyrektorem ds. technologii na temat systemu danych Redpoint. Wiadomość głosowa od dziennikarza z prośbą o komentarz na temat „incydentu personalnego”, który najwyraźniej już gdzieś wyciekł.

Ktoś sfilmował Rachel w holu.

Oczywiście, że tak.

Tessa poradziła sobie z tym bezlitośnie i skutecznie. Wydała oświadczenie, które było nijakie jak owsianka, ale ostre jak nóż: Helix Media nie komentuje spraw personalnych. Helix stosuje surowe standardy dotyczące reprezentacji kierownictwa firmy. Oczekuje się, że wszyscy pracownicy będą przestrzegać naszego kodeksu postępowania.

Było nudno. I o to właśnie chodziło.

Rachel chciała dramatu. Przedstawiliśmy jej politykę.

W południe wziąłem udział w telekonferencji zarządu. Twarze członków zarządu pojawiały się na moim ekranie w małych ramkach niczym sędziowie – niektórzy w garniturach, inni w koszulkach polo, wszyscy starsi ode mnie. Pytali o fuzję. Pytali o ryzyko związane z integracją. Pytali o prognozy przychodów. Nikt nie pytał o mój weekend.

Nie dlatego, że nie wiedzieli.

Ponieważ w tamtym świecie uczucia były dla ludzi, którzy nie mieli opcji na akcje.

Jednak gdy rozmowa się zakończyła, jeden z członków zarządu — Elliot Graves, mężczyzna o srebrnych włosach i uśmiechu, który nie sięgał oczu — pozostał na dłużej.

„Vanesso” – powiedział.

„Tak?” Zachowałem neutralny wyraz twarzy.

„Słyszałem, że dziś rano w holu doszło do pewnego incydentu” – powiedział lekko.

Nie drgnąłem.

Następny

Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.

Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.